Powiązane ze Smakiem i Zarazą Miłości
Jakie jest najlepsze uczucie na świecie? Zakochanie! O mamciu ile ja bym oddał, żeby tak móc powiedzieć, że jest moja. Stworzyliśmy swoją własną historię gdzie wstęp ma tylko diabeł i wiewióreczka. Szkoda, że nie może trwać wiecznie. Warto było. Oddałbym wszystko by cofnąć czas.
Uczniowie klas szóstych czekali pod klasą na profesora Snape. Jedni czytali książki, próbując jak najwięcej zapamiętać, nigdy nie wiadomo czy były ślizgon nie miał złego humoru, w takim wypadku wszystko mogło się źle potoczyć, zwłaszcza dla biednych Gryfonów.
Draco, Blaise i Pansy stali w jednym z najciemniejszych kątów korytarza. Jakieś dwa, trzy metry dalej stali Crabble i Goyle stali w pozycji ochroniarzy. Pansy patrzyła znudzonym tonem po twarzach osób zebranych pod salą. Wszyscy tacy sami, nudni, głupi, przewidywalni, pomyślała. Blaise intensywnym wzrokiem wpatrywał się w najmłodszą latorośl Weasleyów, która zdawała się być zawstydzona jego wzrokiem i go ignorowała.
- Interesują cie zdrajcy krwi?- zadrwił blondyn stojący w środku.
- Wydaje ci się- skłamał- Czekam aż wybuchnie, już czuje się nieswojo, spójrz- Blaise uśmiechnął się w iście ślizgoński sposób i nadal patrzył na gryfonkę, która zmieszała się jeszcze bardziej. Co jakiś czas łapała się za kark i trochę poruszała ciałem, jakby chciała utrudnić widok brunetowi. Blaise'owie jednak bardzo podobało się jej kręcenie biodrami.
- No diable chyba na prawdę się nudzisz skoro inwestujesz czas w zdrajczynię.- rzucił zajadle, przyjaciel jednak go zignorował.
Profesor Snape otworzył drzwi, a Gryfoni i Ślizgoni zaczęli wchodzić do sali. Paczka blond włosego weszła do klasy i zajęła swoje miejsce na ostatniej ławce. Blaise nie przerwanie patrzył na Ginny. Tylko przez chwile zwrócił uwagę na Snape kiedy krzyczał na rudowłosą.
- Weasley!- zawołał Snape, a Ron spiął się myśląc, że mowa o nim.- Masz robaki?- zadrwił, Ron uniósł pytająco brew, ale profesor na niego nie patrzył, jego czarne, przypominające tunele oczy wpatrzone były w Ginny, która spłonęła rumieńcem.- Minus pięć punktów dla Gryfindoru- uśmiechnął się mściwie. Ginny nadal jeszcze czerwona odwróciła się w stronę Blaisa i posłała mu mordercze spojrzenie, on jedynie ironicznie się uśmiechnął i wzrokiem zjechał nieznacznie do jej krótkiej spóniczki. Dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła i odwróciła. Ron zaczerwienił się widząc sytułację. Hermiona pod ławką złapała go za rękę. Blaise zaśmiał się w myślach dumny z siebie. Jak on nie lubił Weasleya! Jego siostra była niezła, ale on sam... Po dzwonku Ginny szybko wybiegła z sali jako pierwsza. Blaise się nie śpieszył. Wyszedł w towarzystwie Malfoya podnieconego przyszłą wygraną z Gryfonami, nie mieli szans. Pod drzwiami najmłodsza latorośl Weasleyów czekała na czarnoskórego. Ręce miała skrzyżowane na biuście, a lewą nogą ze zdenerwowaniem tupała o podłogę.
- Spotkamy się w pokoju wspólnym- zagadnął przyjaciela.
- Taa, muszę zajść jeszcze do biblioteki, nie idę na transmutacje.- Blaise skinął głową i rozeszli się, każdy w swoją stronę.
- Co tu robisz wiewiórko?- zadrwił Blaise, cieszył się, że dziewczyna na niego czekała. Zaczerwieniła się, wzięła głęboki oddech:
- Musimy porozmawiać o...- nie wiedziała jak ubrać to w słowa- o nas- od razu pożałowała, że to tak nazwała. Na twarzy chłopaka zakwitł szeroki uśmiech, a Gryfonka poczerwieniała. Obok przechodziło paru Gryfonów.
- Co się stało Ginny? Myślałem, że dobrze ci ze mną w łóżku.- zrobił zdziwioną minę. Ginny zaczerwieniła się jak nigdy, a przechodzący Gryfoni spojrzeli na nią zaskoczeni- do twarzy ci w tej czerwieni- dodał i pogłaskał ją po policzku. Zagryzła wargę. Ślizgon działał jej strasznie na nerwy.
- O co ci chodzi? Przestań się tak na mnie gapić!
- Trudno odciągnąć od ciebie wzrok kiedy nosisz takie spódniczki- pogroził jej palcem dziwnie przypominając panią Weasley.
- Przestań!- wkurzyła się Ginny.
- Nie moja wina, że jesteś taka śliczna- westchnął i przybliżył się do niej powtarzał jej w usta- śliczna.
Pod wpływem chwili Ginny poddała się jego pocałunkowi. Kiedy zaczęło do niej docierać co się dzieje odsunęła się od niego.
Posłał jej pytające spojrzenie.
- Peszysz mnie- wyznała, uśmiechnął się ironicznie.
- Gdybyś wiedziała jak na mnie działasz- uśmiechnął się szeroko.
Wtedy już była moja. Uwielbiam wspominać jak to się zaczęło. To tak jakbym osiągnął sukces. Szkoda, że potem zaczęliśmy się staczać. Na początku nasze uczucia były dyskretne. Milczałem nie mówiłem nic Smokowi. Wątpię, że by się wkurzył. Sam wtedy pewnie marzył o rozdziewiczeniu Pottera. Taa słuchałem jego obaw ze spokojem. Zgodziłem się, że zrobił dobrze kończąc znajomość z Potterem. Nie mogłem uwierzyć, że mój przyjaciel to gej. Ciężko było mi to zaakceptować.
Z Ginny byłem tak szczęśliwy! Byłem szczęśliwy do tego stopnia, że
chciałem pokazać to światu. Wbrew wszystkiemu chodziliśmy razem za rękę. Odprowadzałem ją na zajęcia. W końcu Weasley nie wytrzymał. Rzucił się na mnie. Pobiłem go. Ginny przez tydzień nie odzywała się do mnie i ku mej uciesze do Weasley'a również. Malfoy wrzeszczał na mnie dopóki nie przypomniałem mu o Potterze. Wtedy już się nie odzywał. Początkiem naszego końca był dzień kiedy to czekałem na nią pod salą do zaklęć.
- Czego Zabini?- warknęła.
- Ginny chciałem cię przeprosić- spojrzała na niego z zimna furią. Blaise uklęknął na kola przed rudowłosą; przyciągnął parę spojrzeń. Dziewczyna wzięła go za rękę i poszli w stronę pokoju życzeń.
Salazarze! Gdybym wiedział po co mnie tam zabiera! Na pewno bym się nie zgodził, chyba.
- Kocham cię, Blaise- przytuliła się do niego
- Ja ciebie też, Ginny- objął ją w tali. Odsunęła się od niego.
Gdybym wiedział... Nie wypuściłbym ją z objęć!
- Musimy pogadać- usiadła na łóżku, a Blaise obok niej.- Blaise... Sam widzisz jak jest. Ron... jemu nie podoba się nasz związek. Malfoyowi zresztą też. Nie mamy szans. Wiesz jak cię kocham? Jesteś miłością mojego życia. Nigdy nie zależało mi na żadnym chłopaku tak jak na tobie.
- Zrywasz ze mną?- zapytał smutno, znał odpowiedź.- Nie rób tego, proszę!- powiedział rozpaczliwie- Ginny- kręcił głową- Damy radę. Mamy siebie. Damy radę.
- Wiesz jaki jest Ron, Blaise. Nie utrudniaj tego. Nie mamy szans.
- Oddałbym wszystko by cofnąć czas.- westchnął i spuścił głowę, by nie zobaczyła jego łez. Dotknęła jego ramienia.
- Kocham cie- szepnęła- Żegnaj Blaise- zdjęła rękę i wyszła. Rozpłakała się- Kocham cie Blaise- dotknęła drzwi i ruszyła w stronę domu Gryfindora.
Chłopak wstał i zaczął demolować pokój, a kiedy zniszczył już wszystko spokojnie wrócił do pokoju.
Przez pieprzoną dumę nie patrzyłem na nią. Zachowywałem się jakby była powietrzem, bo nim była. Potrzebowałem jej. Zachowywałem się normalnie jakbym nigdy nie rozpoznał w niej miłości mojego życia. Zacząłem się umawiać z Ślizgonkami, a ona z Gryfonami. Udawaliśmy, że nigdy nie doszło do naszej historii. Udawałem, że nigdy jej nie pokochałem. Chciałbym cofnąć czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz