music

wtorek, 22 grudnia 2015

Drarry: Smak miłości

Nigdy nie zastanawiałem się czy kocham prawdziwie. W życiu zakochany byłem tylko w dwóch dziewczynach w Ginny i Cho. Można by rzec, że nie wiem co to miłość. Może i nie wiedziałem póki go lepiej nie poznałem. Od początku tak na mnie działał; pociły mi się przy nim ręce, zwalałem to na nienawiść. Ale czy słusznie? Gdybym wiedział wcześniej, że mój największy wróg sprawi, że serce zabije szybciej... Och Godryku... Poznałem gorzki smak miłości.
Kiedy to wszystko się zaczęło? Nie wiedziałem, że miłość i nienawiść dzieli tak cienka granica. Gdybym wiedział... Nie, na pewno postąpiłbym tak samo, nie oszukujmy się. Żałuję, że poznałem smak jego ust. Poznałem niebo tylko po to by wiedzieć, że nigdy nie będzie mi dane. Kiedy to wszystko się zaczęło? To złe pytanie. Przez kogo to się zaczęło? Przez Snape'a.

Uczniowie klas szóstych czekali pod klasą na profesora Snape. Jedni czytali książki, próbując jak najwięcej zapamiętać, nigdy nie wiadomo czy były ślizgon nie miał złego humoru, w takim wypadku wszystko mogło się źle potoczyć, zwłaszcza dla biednych Gryfonów. Wśród uczniów nie można się było jedynie dopatrzeć złotego trio. Jednak uczniów to nie dziwiło. Od pewnego czasu siedzieli tylko w bibliotece.
Harry Potter wyjął kilka książek z półek i usiadł do stolika obok Rona Weasleya i Hermiony Granger. Jego przyjaciele również szukali czegoś w książkach.
- Niedługo dzwonek- przypomniał Ron, odpowiedziało mu milczenie. Z nosami w książkach czytali.
- Cholera! Nic tu nie ma!- zaklął, a pani Prince spojrzała na niego zszokowana. Dodał ciszej nie zwracając na nią uwagi- Nigdy nie dowiemy się niczego o horkruksach. Jak z eliksirem?
- Nie martw się Harry! Już przyrządzam eliksir wielosokowy. Damy radę.- Hermiona posłała mu pocieszające spojrzenie, minę miał paskudną.
- ELIKSIRY!- krzyknął Ron, a wszyscy przypomnieli sobie, że jest już po dzwonku. Wybiegli z biblioteki z prędkością światła. Profesor podchodził do drzwi z zamiarem ich zamknięcia, ale wtem wbiegła trójka uczniów.
- Potter! Weasley! Granger! Po minus pięć punktów dla domu.- Harry już otwierał usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale Hermiona nadepnęła mu na nogę. Zmarszczył brwi i zagryzł dolną wargę.- Siadać, bo odejmę wam kolejne punkty!- zagroził. Ron zrobił niezadowoloną minę i usiadł na pierwszej ławce. Snape kazał i przyrządzić eliksir szczęścia, ten kto wykona go poprawnie miał prawo dostać butelkę, oczywiste było, że nikt z Gryfonów nie zrobi prawidłowo eliksiru, Hermiona miała szansę, ale tu chodziło o zasady. Snape zrobił niezadowoloną minę.
- Weasley!- zawołał Snape, a Ron spiął się myśląc, że mowa o nim.- Masz robaki?- zadrwił, Ron uniósł pytająco brew, ale profesr na niego nie patrzył, jego czarne, przypominające tunele oczy wpatrzone były w Ginny, która spłonęła rumieńcem.- Minus pięć punktów dla Gryfindoru- uśmiechnął się mściwie. Ginny nadal jeszcze czerwona odwróciła się w stronę Blaisa i posłała mu mordercze spojrzenie, on jedynie ironicznie się uśmiechnął i wzrokiem zjechał nieznacznie do jej krótkiej spóniczki. Dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła i odwróciła. Ron zaczerwienił się widząc sytułację. Hermiona pod ławką złapała go za ręke.
Pod koniec lekcji Gryfoni stracili jeszcze pare punktów, a Malfoy dostał Felix Felixis. Niedługo zbliżał się mecz Gryfonów i Ślizgonów, Harry był pewny że Malfoy go wykorzysta.
Następną lekcją były zaklęcia. Na nią już się nie spóźnili. W połowie lekcji wyszedł do łazienki zobaczyć co z eliksirem. Na korytarzu usłyszał wściekłe okrzyki.
- Cholera jasna!- warknął głos, który Harry odrazu rozpoznał, chwilę potem usłyszał trzask pękającego szkła. Kolejne przekleństwo wyleciało z ust ślizgona, tym razem chary usłyszał jak wali w coś, chyba drzwi. Pośpieszył się wystraszony, że ślizgon znalazł eliksir.  Malfoy walił w drzwi obok.
- Co ty wyprawiasz?- wrzasnął, ale jego zdziwienie zabrzmiało jak gniew.- Opanuj się Malfoy!- krzyknął kiedy młody arystokrata nie zareagował. Odciągnął go siłą od drzwi, które demolował.
- Zostaw mnie! Zostaw! Nikt cie tu nie zapraszał! Pieprzony wybraniec! Zaawsze najlepszy! Idź zajmij się swoimi sprawami, a nie takiego śmierciożercy jak ja!- z czasem jego wrzask przekrztałcał się w bezsilny płacz. Trzymali się w objęciach, chyba sami nie do końca zdający sobie sprawę z tego co się dzieje. Znaleźli się na podłodze. Niecodzienny widok kiedy to spotyka się dwóch wrogów przytulonych na podłodze. Dopiero po upływie paru minut do wybrańca i arystokraty dotarło, że się przytulają. Malfoy pośpiesznie wstał otrzepał ubranie i wyszedł. Potter nie czekał długo po nim. Spojrzał w roztrzaskane lustro, był zarumieniony. Co doprowadziło Malfoya do takich uczuć?
Przez następne dni nie byli wobec siebie zgryźliwi, mijali się jak powietrze. Harry zawsze podczas obiadu w Wielkiej Sali spoglądał na stół Ślizgonów.
- Coś się stało, Harry?- spytała w końcu Hermiona zatroskanym tonem.
- Tak, tak- odpowiedział nieobecnym tonem.
By nie myśleć o ślizgonie Harry udał się do biblioteki. Zatracił się w książkach do tego stopnia, że znów spóźnił się na elisiry. Snape zaczął na niego wrzeszczeć grożąć, że następnym razem nie wpuści go do klasy i odjął Gryfindorowi  trzydzieści punktów. Harry zaklął pod nosem. Tylko tego mu brakowało. Hermiona, która nie spóźniła się na lekcje powiedziała, że Malfoy również dostał szlaban. Harry zmieszał  się, a Hermiona uśmiechnęła.
- Co?- spytał zdziwiony.
- Rozumiem, ale Malfoy?- uśmiechnęła się kwaśno.

Wtedy tego jeszcze nie rozumiałem. Może już wtedy wszyscy wokół nas wiedzieli co się między nami dzieje? Może tylko Hermiona ma takie bystre oczy? Ja jeszcze byłem nieświadomy, ale z nadejściem szlabanu wszystko się zmieniało. Szkoda, że niemożna tego powtórzyć.

- Potter! Ty masz ułożyć wszystkie eliksiry alfabetycznie! A ty Draco zajmij się moimi papierami, już wcześniej miałem w nich posprzątać- uśmiechnął się zajadle.- Szlaban macie dopóki nie skończycie sprzątać.
Draco poszedł do papierów pozostawionych na biurku, a Harry do schowka na eliksiry. Pracowali do północy w milczeniu.
- Skończyłeś już Potter?- zapytał znudzonym tonem Draco.
- Jeszcze nie- Harry wyszedł ze schowka i podrapał się w głowę.- A ty?
- Nie- Harry patrzył na niego wyczekująco myśląc, że może coś doda. Młody ślizgon nie zważał na jego spojrzenie i ze znużeniem westchnął.
- Wracamy już?- Harry nie wytrzymał.
- No to chodź.
Szli w zupełnym milczeniu co jakiś czas rzucając w swoją stronę spojrzenia. Draco  braku lepszego zajęcia odprowadził Harrego pod portret Grubej Damy. Brunet znów zakłopotany podrapał się w głowę i kiedy Draco odwrócił się i zaczął iść w stronę lochów szepnął z nadzieją, że nie usłyszy:
- Dziękuję, Draco- Na korytarzu panowała cisza, dlatego Malfoy dobrze  usłyszał słowa swojego byłego wroga. Zatrzymał się w półkroku i odpowiedział:
- Proszę, Harry.- chłopak poczuł mrowienie w brzuchu.
Następnego dnia również odbywali szlaban. Draco skończył wcześniej. Zapytał Harrego jak stoi z eliksirami. Potem sobie poszedł zostawiając chłopaka z tym kłopotem samego. Harry dopiero późną nocą wrócił do dorminotrium, ale i tak nie skończył porządków. Dwa dni później kiedy Harry układał eliksiry przyszedł do niego Draco. Zapukał w drzwi. Harry znów poczuł mrowienie w brzuchu.
- Pomóc ci?- spytał tonem nie znoszącym sprzeciwu jednocześnie delikatnie.Harry otarł dłonią czoło odsłaniając przy tym swoją bliznę. Pod wpływem wzroku Dracona zasłonił ją grzywką.- Co ty tu robisz? Harry to nie tak się robi! Znasz alfabet? Napoju leczącego z czyraków niestawia się przy eliksirze Bulgeye.
- Alfabet znam, gorzej z nazwami tych wszystkich eliksirów- westchnął, a blondyn się uśmiechnął. Pracowali do północy i skończyli. Brunet stał właśnie plecami do Draco. Schylił się by odłożyć ostatni eliksir. Nie wierzył w to, że chłopak przyszedł do niego mu pomóc. To było jak sen. Kiedy Harry z wrażeniem, że to sen dotknął ręki Malfoya on patrzył przez okno. Chłopak zadrżał, a Harry się uśmiechnął. To był sen, piękny sen. Z mrowienie w brzuchu patrzył w szare tęczówki. A potem nie było już nic oprócz ich ust złączonych w namiętnym zachłannym pocałunku.
Oderwali się od siebie gdy zabrakło im tchu. Poszli do Pokoju Życzeń i szczerze rozmawiali. Rozmowa była lekiem na te lata krzywd wyrządzonych sobie wzajemnie. Draco spojrzał na Harrego nie ufnie. Wybraniec poczuł ukucie w brzuchu i się skrzywił. Nie zważając na to Draco nadal patrzył na niego z kwaśną miną, a potem powiedział:
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz co się wydarzyło.
Harry'emu zebrały się łzy. Wziął głęboki oddech.
- Obiecuję.
- Nie to nie wystarczy, złóż mi Przysięgę Wieczystą- zaschło mi w gardle. Wiedziałem, że Draco nie pozwoli by to się powtórzyło.

Straciłem go. Może gdybym był mniej potulny to by się udało. My dwoje przeciw całemu światu. Byłem gotów oddać za niego życie.

Draco wyszedł z pokoju a ja zostałem. Spojrzałem w lustro, a to co w nim zobaczyłem przygnębiło mnie jeszcze bardziej. W lustrze obok mnie stał Draco i trzymał mnie za rękę, obok nas stali nasi rodzice i przyjaciele. Co tu robiło Zwierciadło Ain Eingarp? Harry nie wytrzymał, płakał całą noc w pokoju. Draco swojej też nie spędził w pokoju. Szedł lasem nie zważająć na mróz. Czuł, że zasłużył na ból. Spieprzył to.

Tak pokochałem go, ślizgona. Sprawił, że mój puls podskoczył i nadal skacze, ale skrzywdził mnie. Kiedy do tego dopuściliśmy? Kiedy nasze uczucia uległy tak drastycznej zmianie? Nie był moją pierwszą i ostatnią miłością, był jedyną prawdziwą.
Ja Harry Potter nie wstydzę się tego, że pokochałem Draco Malfoya. Miłość uskrzydla, ale moja stała się podcinaczem skrzydeł. Draco dał i zabrał mi to co najcenniejsze; miłość.
Po ukończeniu Hogwartu nie spotkałem go więcej, a uczucie nie słabło. Draco Malfoy powiesił się miesiąc po ukończeniu Hogwartu. Nic, nic nie może mnie pocieszyć w tej chwili. Jego również dopadła zaraza naszej miłości. Czy brzydziło go to? Brzydziła go miłość do chłopaka? Do mnie? W każdą rocznicę naszego pocałunku odwiedzam to miejsce. To mój azyl, tylko tu czuję się bezpiecznie. Tam gdzie mój kochanek. Nadal nie wierzę, że to się tak potoczyło.

Zaznałem kiedyś miłości, miała smak gorzki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz