Kolejny szary dzień. Deszczy dudnił w Hogwadzkie szyby. Neville szedł na śniadanie. To już nie było to samo. Bez Luny nic nie było takie samo. Wszystko było szare, ona kolorowała jego świat.
Dłubał w puddingu, ulubionym daniu Luny.
~*~
-Jesteś wszystkim co mam jesteś wszystkim, co chcę.
- To miłe z twojej strony Neville.- złapała go za rękę. Chyba zrobił coś nie tak. Niebieskie tęczówki nie upewniały go w niczym. Patrzyła na niego ciepło i kojąco oczami łagodnego oceanu.
~*~
- Neville, spójrz na mnie!- nie brzmiała karcąco, a raczej przyjaźnie. Zawsze była przyjaźnie nastawiona.- Nie mam ci za złe pocałunku. Po prostu nie byłam gotowa.
Czy to znaczyło, że chciała by znów ją pocałował? Neville nie wiedział i nie próbował.
Już nigdy więcej nie skosztował malinowych ust.
~*~
Prosiła by Neville przyszedł na wieżę astronomiczną. Przyszedł.
Siedzieli na kocu i obserwowali gwiazdy.
Wtedy po raz pierwszy otworzyła się przed nim całkowicie.
Opowiedziała o śmierci matki, o problemach zdrowotnych ojca.
- Chciałabym móc polecieć jak ptak.- wyznała.
~*~
Tydzień później ojciec Luny zmarł.
Dwa tygodnie później Neville zobaczył coś czego nie chciał. Nocą śniły mu się koszmary. Wyszedł z dorminotrium i ruszył na wieżę astronomiczną. Zauważył Lunę. Stała do niego przodem.
- Cześć, Neville. Przyszłam spróbować latać.
Rzuciła bezbarwnym zdawkowym tonem. Oczy zionęły jej pustką. Jak twierdziła: już nie miała nikogo. Neville biegł, nie zdążył jej uratować.
~*~
- Luna była aniołem, tamtego dnia było zbyt zimno by mogła polecieć.- szepnął w nadziei, że go właśnie słyszy. Wiedział, że go nie kochała. Uważała go tylko i wyłącznie za przyjaciela.
Luna była najpiękniejszym aniołem w jego życiu. Miał nadzieję, z tamtąd gdzie teraz jest patrzy na niego.
Tak sobie szukałam jakiejś dobrej Nuny i znalazłam ;) Świetna miniaturka, podoba mi się, że są tylko wyrywki i trzeba się domyślać treści, bardzo emocjonalna, takie lubię :) Genialny jest tytuł i motyw anioła <3 Trzymaj tak dalej;)
OdpowiedzUsuń