music

poniedziałek, 15 lutego 2016

Albus x Rose: Zostań jeśli kochasz

Jeszcze na początku roku szkolnego zaczęłam pisać tą miniaturkę, a niedawno ją skończyłam. 


- Slytherin!- krzyknęła tiara przydziału. Albus Severus wstał z krzesła i z dumnie podniesioną głową usiadł przy stole domu węża. Po drodze ukradkiem spojrzał na brata. James wyglądał na lekko zawiedzionego. Wiedział, że gdy ceremonia się skończy brat zacznie się pewnie wyśmiewać z jego domu. Trudno pomyślał. Po rozmowie z ojcem na dworcu King Cross jego lęk przed trafieniem do Slytherinu przerodził się w chęć. Tata nie raz opowiadał mu o Severusie Snape'ie. Alowi imponowała jego postać.  Rozejrzał się po swoim stole. Większości osób jeszcze nie znał. Obok niego siedział blondwłosy chłopiec z bladą buzią i szarymi tęczówkami. Wujek Ron mówił, że nazywa się jakoś na S...
-Jestem Scorpius- przedstawił się chłopiec- Ty jestes tym od Potterów, prawda?
- Al- powiedział i wymienili między sobą krótki uśmiech
***
...trzy lata później...
Niecały miesiąc temu uczniowie znów powrócili do Hogwartu z cudownych wakacji. Tego dnia słońce świeciło wyjątkowo ciepło. Większość uczniów jak i nauczycieli cieszyło się tym dniem na dworzu. Pewna młoda para, chłopiec i dziewczynka siedzieli pod drzewem i kłócili się.
- Rose... posłuchaj mnie! Naszym wieku rodzice zachowywali się podobnie! Proszę... Pozwól się zaprosić!
- No nie wiem Al... Pójść do Wrzeszczącej Chaty w środku nocy to nie jest najmądrzejszy pomysł. 
- Zgódź się! Proszę...- nalegał chłopiec
- No dobrze... Tylko przyjdź do mnie pod portret Grubej Damy.
- Będę o północy.- posłał jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów
Chłopiec czekał niecierpliwie do północy. Planował każdy szczegół spotkania z przyjaciółką. Kiedy zegar pokazał 23:45 założył pelerynkę niewidkę, którą ojciec podarował mu na jedenaste urodziny i wyszedł. Czekał pod portretem Grubej Damy na Rose. Po paru minutach wyszła ubrana w dzinsy i czerwoną bluzkę. Albus zrobił jej miejsce pod polerynką. Wyszli ze szkoły kierując się w stronę wierzby bijącej. Albus podniósł kamień i skierował go na gałąź wierzby. Przez dziurę w drzewie dostali się do Wrzeszczącej Chaty. Albus zdjął z nich pelerynkę i położył na łóżku.
- Zabrałem Cię tutaj bez reszty, bo by przeszkadzali. Chciałby zadać Ci bardzo ważne pytanie. Czy zostaniesz moją dziewczyną?- patrzył na nią z bardzo poważną, wyczekującą miną, to pytanie wiele go kosztowało. Oczy Rose zrobiły się wielkości sykli. Nigdy nie spodziewałaby się, że Albus zaprowadzi ją w to miejsce by zadać te pytanie. Znali się od dzieciństwa. Ujęła jego ręce swoimi.
- Albusie Severusie...- nie była pewna czy dobrze robi, ale żyje się raz. Była gotowa zaryzykować.- okej
Uśmiechnął się do niej najpiękniej jak potrafił, odwzajemniła mu tym samym. Albus odprowadził ją pod portret Grubej Damy, przytulił i pożegnał. Zanim jeszcze zdążył wrócić do Pokoju Wspólnego Ślizgonów zajrzał do sowiarni i napisał ojcu o tym, że on i Rose zostali parą. Rano ślizgon czekał na swoją lubą pod portretem Grubej Damy. Przywitała go pocałunkiem w policzek. Lily spojrzała na nich wymownie i poszła dalej razem z Tedem Lumpinem, Nicolą Zabini. 
Nikogo nie zdziwił fakt, że ta Gryfonka była z tym Ślizgonem. Każdy widział, że mają się ku sobie.
- Potter!- Scorpius Malfoy puścił oko przyjacielowi. Wiedział jak bardzo podoba mu się młoda Weasleyówna.
Związek idealny. Rose i Albus dopełniali się. Byli ze sobą szczęśliwi jak nigdy przedtem. 

- Cześć, Rose!- przywitał ją Wiktor Wood. Albusowi nie podobało się to jak chłopak patrzy na Rose.
Byli ze sobą trzy lata. Ślizgon nie wyobrażał sobie, by ich związek mógł się zakończyć wcześniej niż przed śmiercią. Kochał Rose całym sercem. 
Niestety życie to nie bajka. Nie wszystko układa się zawsze po naszej myśli. Co raz częściej kłócił się z Rose. Jego uczucia się nie zmieniały, jedynie ciężko mu było się z nią komunikować. 
Każda kłótnia paliła żywym ogniem. A bajka, która miała trwać wiecznie zbliżała się ku końcowi. Oboje to wiedzieli. Pomimo tego, że oboje milczeli. Nie mogli zaprzepaścić tych wszystkich lat przyjaźni. 
Abus szedł w stronę wieży Gryfindoru. Dawno nie spędzał z Rose całego wieczór. Miał nadzieję, że chociaż to poprawi ich stosunki. 
W drodze zobaczył to czego nie powinien. Rose całowała się z Woodem. Dlaczego? Łzy zebrały mu się pod powiekami. Serce, które oddał jej trzy lata temu pękło. Ból był tak mocny, że nie mógł być nie prawdziwy. Brzmiało to jak dźwięk łamanego szkła. Może rzeczywiście jego serce od czasu kłótni stało się szklane?
Wrócił do Pokoju Wielkiego Ślizgonów. Dopiero późną nocą, kiedy już wszyscy spali- rozpłakał się jak mały dzieciak. Gorzka gula uniemożliwiała wydobycie się jakich kolwiek dźwięków. Wiedział, że jutro Rose będzie zachowywać się jakby nic się nie stało. Nie chciał tego. Napisał krótki liścik, bez rzadnych wyjaśnień.
Z nami koniec.
Nie mógłbyć z kimś kogo kocha. Zbyt bardzo go raniła.

Następnego ranka wstał o świcie. Odrazu po przebudzeniu Scorpiusa opowiedziałmu całą historię. Nie chciał się mścić na Woodzie. To nie dałoby mu rzadnej satysfakcji. 
Przez najbliższy tydzień unikał Rose. Przerwy spędzał z Scorpiusem w lochach. Czasem dołączał do nich Ed Zabini i opowiadał o tym co słychać u Rose. Jego siostra bliźniaczka, Nicola dzieliła dorminotrium z Rose.
Jeśli wierzyć temu co mówiła, Rose płakała. To wszystko było okropne. Chłopak powinien zająć się w tym roku nauką, a on przejmował się rozstaniem. Ona też. Albus jeszcze nie wspominał ojcu o rozstaniu, wierzył, że do siebie wrócą.

Wiecznie nie można chować się przed nie uniknionym. 

- Albus- szepnęła. Stali wystarczająco blisko siebie, by mógł usłyszeć jak akccentuje "us". Chłopiec złapał ją za rękę. 
- Tak, Rose?- starał się by głos mu się nie załamał. Udało się. Ceną jego starań był suchy ton. 
- Nie chcę by to tak się skończyło.- iskierka nadziei oświetliła, ciemne wnętrze Albusa. Czyli to nie musi się tak skończyć?
- Wiem, że widziałeś mnie z Woodem. Nie wiem co wtedy myślałam. W ogóle nie myślałam! Przepraszam, Al.
- W porządku, Rose.- Brunet chciał już odejść, ale dziewczyna złapała go za rękę.
- Zostań, Al... zostań jeśli kochasz.
Kochał ją tak mocno, że nie potrafił odejść, ale... czy zawsze musi być jakieś ale? Niestety było ale i to nie byle jakie. Zraniła go i zdradziła, czy mógł jej jeszcze zaufać. Osbowodził dłoń z jej odcisku. To nie znaczy, że jej nie kochał, on jej nie ufał.
- Chciał bym zostać. Dajmy sobie czas.

1 komentarz: