music

wtorek, 16 lutego 2016

Drapple: Spadłaś mi z nieba



Był gorący letni dzień, większość uczniów Hogwartu wyszła na błonia.  Pewien ślizgon w okropnie podłym humorze także wyszedł. Szedł w zamiarze odpoczęcia na świeżym powietrzu. 
Posyłał niemiłe spojrzenia wszystkim wokół siebie. Szlamy i zdrajcy krwi chodzili bezkarnie po Hogwardzkich błoniach. Tylko nie licznym, godnym życia, arystokratom posyłał chłodno obojętne spojrzenia.
Nagle gdy Dracon przechodził obok jednego z drzew, pod jego nogi spadło jabłko. Najpierw chciał je zdeptać, ale jej ochrypły i nieprzyjemny krzyk go uprzedził:
- CO TY WYPRAWIASZ IDIOTO? TY CHOLERNY PUCYBUCIE!!- głos zaintrygował go tak bardzo, że ukucnął nie zważając na zdziwione spojrzenia paru osób w jego okolicy. Zielone jabłko lekko zarumienione ze złości patrzyło na niego z wyrzutem. Zarumieniła się jeszcze bardziej- CO SIĘ TAK GAPISZ ZŁAMASIE? 
Pietnastoletni blondyn już wiedział, że to miłość jego życia. Jabłka kochał same w sobie. Jedynie je potrafił darzyć uczuciem. Ta dodatkowo potrafiła mówić i miała charakterek. To był początek ich miłości. Pomimo swojej wrogości wobec Draco jabłko się przedstawiło.
- Jestem Wendy i nie śliń się tak już Złamasie!- Draco otarł buzie i się otrząsnął, a potem dodał swoim dostojnym tonem:
- A ja Malfoy, Draco Malfoy.

Nadużywała przekleństw i słowa złamas. Blondynowi to nie przeszkadzało, a wręcz dodawało uroku dojrzałemu jabłku. Idealnie zielona. Czasem podchodziła pod czerwień, kiedy się rumieniła. Wendy uwielbiała się rządzić. Dracon uwielbiał jabłka. 
- Cholerny Złamasie! Właśnie ugryzłeś moją nie magiczną kuzynkę! Wiem, że jest podgniła, ale nie musisz jej odrazu zjadać!- wrzasnęła. Malfoy nie przejął się słowami jabłka. Krzyk był na porządku dziennym. Bardziej zainteresowała inna sprawa.
- Podgniła?
- Nie tylko świat czarodziei dzieli się na magicznych i nie magicznych.- burknęła urażona.
- Opwiedz mi coś więcej, Wendy.
- Podgnilce, to odpowiednik waszych szlam.
- Fu! Ble, jadłem szlame. O Salazarze! Obym nie zaraził się czymś.
- To była moja kuzynka!- odwróciła się od niego plecami.
- Nie bądź taka, Wendy.- opuszkami paców przejechał po jej lśniącej skórce. Jabłko zadrżało pod wpływem jego dotyku. 
- Przestań jeść moją rodzinę! Uznają, że postradałam zmysły. Chyba naprawde je postradałam! Zadaję się z potworem, który zjada mój gatunek!
Chłopakowi skurczył się żołądek. 
- Nie jestem potworem. Kocham cię, Wendy.
- Ja ciebie też, Złamasie. Ja ciebie też.


Malfoy przestał jeść jabłka. Z trudem, ale czego nie robi się w imię miłości? Dla Wendy by zabił. Czym jest zerwanie z jedzeniem w porównaniu do zabicia? 
Poszli do Wielkiej Sali. Wendy pilnowała Dracona, by nie mógł zjeść jabłek.
- Ej, Draco! Chodź tu! Widziałeś co wymyśliłem z plakietkami Pottera? Teraz wydają odgłosy pierdnięcia.- Blaise Zabini nie potrafił ukryć swojej dumy. Reszta gromady śmiała się. 
Dracon spojrzał przepraszająco na Wendy i podszedł do chłopaków. Goyle i Crabble śmiali się trzymając za brzuchy. Astoria patrzyła na nich pobłażliwie. Dafne na tomiast uśmiechała się od ucha do ucha, trzymała za rękę swojego o rok starszego chłopaka- Blaise'a.
Dracon również zaczął się śmiać, z głupoty swoich równieśników.
Wrócił do stolu i zauważył, że czegoś brakuje. Nie było Wendy. Wystraszył się. 
- Blaise!- zawołał przyjaciela. On jedyny nie komentował jego związku z jabłkiem. czarnoskóry podszedł.- Nie ma Wendy.
Oczy blondyna były wystraszone. Brunet uniósł brwi.
- Ale... kto?- spytał.
- Nie wiem. Pomóż mi ją odnaleźć.
Blaise pokiwał głową i wyszli z Wielkiej Sali.

Nie musieli długo szukać. W lochach usłyszeli śmiech i znajomy krzyk. Pansy Parkinson śmiała się. Malfoy usłyszył dźwięk, który przyprawił go o nieprzyjemne ciarki. Dźwięk odbijania od ściany. Mokry, przepełniony bólem dźwięk. Oczy mu pociemniały. Przypominały zachmurzone niebo.
- Parkinson!- Draco wydarł się na całe gardł. Śmiech zamilkł. Podszedł do brunetki.- Głupi kundlu. Jesteś nie normalna. Pustaku zajebany. Zacznij czasem używać mózgu! Pieprzona mopsica!- Podszedł do jabłka. Całe miękkie.
- Wendy...- Pocałował miejsce, które było naderwane. Poczuł słodki smak. Jabłko było brudne, ale to nie miało wtedy znaczenia. 
Rzucił się na Pansy. Zaczął ją kopać. Dziewczyna skuliła się i płakała.
- Posłuchaj śmieciu, myślisz, że jesteś kimś? Gówno prawda! Czuć od ciebie szmatę na kilometr.- plunął jej w twarz.- Nie zbliżaj się ani do mnie, ani tym bardziej do niej, silikonie zajebany!- warknął. W tej samej chwili podszedł do niego Blaise. Uciekli z miejsca wypadku.

Czas mijał, a jabłko odzyskiwało swój dawny krztałt. Znów była piękna i krztałtna. Taka jaką najbardziej lubił Malfoy.
Siedzieli na błoniach. Oparci o drzewo przy którym się poznali. 
- Widzisz tą ślamazare?- jałko skinęło na Longbottoma.
- No tak, to Longbottom.
- Wygląda jakby miał problem ze zgryzem.- Wendy zarechotała, a Dracon jej zawtórował.
- Patrz na tą- Malfoy wskazał palcem na Lovegood.
- Wygląda jak bezdomna!- Oboje zaczęli się śmiać.
- Widzisz tą?- tym razem padło na Granger.
- Ona to chyba nie wie co to szczotka!- śmiechom nie było końca.
Dracon dbał o Wendy. O nikogo nie dbał równie mocno co o nią. Przysważało to wiele kłopotów, ale wstawał im czoła. Wendy była warta każdej ceny. Nie licząc kłopotów, żyli długo i szczęśliwie.

Minęło wiele lat. Dracon siedział na sali szpitalnej świętego Munga. Niedługo zbliżała się jego śmierć. Nie miał już nikogo, oprócz małego zielonego jabłka, które już zaczynało się tarzeć. Jej skóra nie była już taka lśniąca, miała mnóstwo zmarszczek. Dracon kochał każdą zmarszczkę na swój sposób. 
Pozostała mu jedynie Wendy.
- Kocham Cię, Wendy.
- Ja ciebie też, Złamasie. Ja ciebie też.
Staruszek zamknął oczy słysząc słowa ukochanej i zasnął snem wiecznym. W oku Wendy zakręciła się łza, która odrazu spadła kiedy jabłko mrugnęło. Puls siwowłosego, niegdyś blondyna zamarł. 
- Ja ciebie też, Draco. Ja ciebie też kocham.




1 komentarz:

  1. Jak z takiego pairingu można zrobić coś tak smutnego?:(

    OdpowiedzUsuń