music

poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 9.Tell me if you need a loving hand

Rozmowa z White jedynie mnie podirytowała. Próbowała zemścić się na Malfoy'u moim kosztem? Zdawała sobie sprawę, że mnie również skrzywdzi?
- Malfoy!- krzyczę gdy tylko zauważam blond czupryne. Patrzy mi w oczy i słyszę jego głos.
Nie będę tu z tobą rozmawiać. Przyjdź za dziesięć minut do Pokoju Życzeń.
Odwraca się, jakby nic się nie stało. Nie mam pojęcia, kto nauczył go przekazywać myśli.
- Czego chciałaś?- pyta jak zwykle przyjaźnie.
- Co zrobiłeś tej całej White?
- Jak to co?- unosi brew.
- Nie bez powodu wymyśliła całą tą plotkę.
- Jest po prostu irytująca. Za dużo sobie wyobraża. Myśli, że jeśli raz wpuściłem ją do łóżka ma szansę na coś więcej.- Malfoy był już zdenerwowany. Wytrzymałam piorunujące spojrzenie, które mi posłał.- Nie bez powodu jest taka nienormalna. Czego oczekiwać po kimś kto ma wspólne korzenie z Potterem?
- Słucham?- otworzyłam szerzej oczy. Sytuacja była nie mniej dziwna. Spędzałam czas wolny nie przymusowo z Malfoyem. Co za marnotrastwo!- Skąd wiesz?- Przewrócił oczami.
- Skończył jej się eliksir wielosokowy, poznałem po czuprynie.- patrzyłam na niego z podniesioną brwią i pochyloną głową. Przypomina mi się jak razem z Harrym i Ronem podczas drugiego roku robiliśmy eliksir.
- Z dnia na dzień jesteś coraz śmieszniejszy. Ha ha.
- Mówiła, że jest córką Regulusa Blacka, który z kolei jest bratem Syriusza,,, Podobno jej matka na jakiejś imprezie poznała bliżej Regulusa.- posłał mi złośliwy uśmieszek.- To miała być chyba jakaś ironia, że nazywa się White, tak dla przeciwieństwa.
- Harry nic mi nie mówił...- myślałam na głos.
- Jak miał powiedzieć skoro nie wiedział?
- A czemu ty nic nie mówiłeś?- po chwili dopiero zrozumiałam jak idiotyczne pytanie mu zadałam.
- A po co ci ta wiadomość?- zrobił krok w moją stronę.
- Napewno by się przydała.- wzruszam ramionami.- Rozmumiem czemu ciebie chciała poniżyć, ale czemu wmieszała i mnie do tej intrygi?- zmieniłam temat i również zrobiłam krok w jego stronę. Muszę unieść lekko głowę by patrzeć mu w oczy. Tego samego odcienia, co Teodora.
- Wydaję mi się, że chodzi tu tylko o to, że cię nienawidzę.- zciszył głos do szeptu.- Jesteśmy wrogami i nie możemy razem być. Bo ja jestem lepszy, a ty gorsza. Zresztą ty masz chłopaka, a ja też umawiam się z jedną taką...
Nie wierzyłam w to co powiedział. Biła od niego czysta wrogość. Już myślałam, że mogę zapomnieć o tym jak wredną fretką jest. A jednak idiota, idiotą pozostanie. Uderzyłam go z liścia nim zdążył dokończyć zdanie.
- Dzięki tobie Teodor się do mnie nie odzywa.- Wybiegłam z Pokoju Życzeń. Policzki miałam czerwone ze złości.
Zderzyłam się z jakąś wysoką postacią. Wiedziałam podświadomie kto to był. Miałam rację, Teodor.
- Nadal na mnie lecisz? Może czas odpuścić?- wyminął mnie i nawet nie zaszczycił spojrzeniem.




- Harry!- wołam przyjaciela. Próbuję przekrzyczeć tłum gryfonów w pokoju wspólnym. Odnajduję jego dłoń i ciągnę go za drzwi.- Już wiem jak wam pomóc.
- Naprawdę?- Kiwam głową.
- Pamiętasz drugi rok nauki w Hogwardzie? Kiedy przyrządzaliśmy Eliksir Wielosokowy? Mogę się założyć, że w tamtej książce widziałam coś o poszukiwaniu zaginionych osób. Nie wiele pamiętam powiniśm y odnaleźć tą książkę i...
- Spokojnie, Hermiono! Jestem ci bardzo wdzięczny. Poradzimy sobie z Pansy.- przytulił mnie. Parę minut później opowiedziałam mu o Rosalie White. Uniósł zdumiony brwi.
- Nie spodziewałbym się czegoś takiego po Regulusie.- zakończył rozmowę. Teraz pewnie będzie martwił się White. Czy słusznie zrobiłam mówiąc mu prawdę?

Usiadłam na fotelu, tłum zmniejszył się na tyle, że mogłam szeptem rozmawiać z Harrym, jednak nawet tego nie wykorzystałam. On miał inne problemy, ja inne.
Teodor,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz