music

poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 10. Tell me if I know



Co jest gorsze?

Gdy rodzice nie żyją dla ciebie?

Czy może, gdy ty nie żyjesz dla rodziców.

Brakuje mi ich i bardzo boli mnie to, że to ja dla nich nie żyję. Czuję się tak samotnie. Wcześniej był przy mnie Teodor, a teraz i on nie chce mnie znać. Chciałabym kogoś kto by, powiedział do mnie coś, że ja nadal żyję i jestem potrzebna. Odpuszczam sobie wszystko. Nigdy tego nie chciałam. Potrzebuję kogoś, kto da mi powód do tego, by stać twardo. Bardzo chciałabym, żeby Teodor wrócił.

Chociaż miałabym zrobić z siebie idiotkę bardzo bym chciała napisać mu coś, albo wykrzyczeć prosto w twarz, Tak, żeby zrozumiał jaki błąd wkradł się między nami.

Jest dwudziesta, a ja wybiegam z pokoju. Nie chcę być dla niego umarła. Chcę żyć dla niego. Zrobię wszystko jeśli zostanie. Powiem mu to głośno. Nikt nie dotykał mnie tak jak on wcześniej. Bez niego się zamykam w sobie. Nie chciałam go zranić, ale co jeśli żyję dla bólu? Nie chcę być sama. Pukam, krzyczę w wejściu do domu Ślizgonów. Będę o niego dbać. Nie pozwolę mu tak łatwo odejść. Mam nadzieję, że i on mnie nadal kocha. W progu stoi Blaise i robi mi wejście by wejść. Słyszę muzykę, jak zwykle w sobotę ślizgoni bawią się świetnie. Widzę Teodora i do niego podchodzę. Momentalnie zwala z siebie jakąś ślizgonkę. Widzę jej podenerwowanie na twarzy. Teodor wstaje. Śmierdzi od niego alkoholem, ale ja mu to powiem.

- Chcę być tylko twoja.

Łapie mnie za nadgarstki i całuje zaborczo. Może to Ognista, może na mnie czekał. Może jest gotów pokochać mnie od nowa, bo ja kocham go tak jak wcześniej.

- Czekałem na ciebie.

Przed oczami mam obraz jego i tej ślizgonki, którą zwala z kolan.

Przyspieszony kurs latania, kiedy łapie mnie za rękę i zaprowadza do swojego pokoju. Dałabym mu wszystko. Wrócił. Nie jestem sama, mam dla kogo żyć. On mnie potrzebuje bardziej niż rodzice. Wie, że go kocham. Ja też wiem. Kładzie mnie na swoim łóżku. Całuje jak nigdy wcześniej. Całuje jakbym ożyła. O to chodziło.Leżę między jego nogami, a ręce trzyma po dwóch stronach mojej głowy. Znowu jest obok. Tak bardzo lubię kiedy mnie całuje. Nie potrafię nawet skupić się na oddechu. To chwila kiedy jego prawa ręka znajduje moją.

- Jesteś tylko moja.- szepcze w przerwie między pocałunkami. Atakuje moją szyję, a ja nie mogę oprzeć się pokusie, że jestem dla kogoś ważna.

Noc spędzam u Teodora, przytulona w jego silne ramiona. Tak smakuje bezpieczeństwo? Jak nie samotność i miłość razem?

Budzę się o siódmej. Teraz czuję się chyba lepiej. Tak czuję się z nim- najlepiej. Zdejmuję jego bluzkę i zakładam moje wczorajsze ubranie. Wychodzę ostatni raz całując jego usta. Odwzajemnia mój pocałunek chociaż spodziewałam się, że śpi.

- Do zobaczenia później, Teo!- wołam i zamykam drzwi do jego pokoju. Rumienię się na widok grupki ślizgonów z mojego rocznika. Blaise wybucha głośnym śmiechem. Sytuacja wygląda dość dwuznacznie. Malfoy wygląda na człowieka z kacem. Wygląda jak człowiek, to już coś.

- Kac morderca nie ma serca.- robię smutną minę i klepię go po ramieniu.

- Teodor musiał się z tobą nieźle bawić skoro masz taki dobry humor.

Czy on próbuje mnie sprowokować?

- Nieźle to mało powiedziane- w ż y c i u się tak dobrze nie bawiłam. Wychodzę nawet nie patrząc za siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz