music

niedziela, 3 kwietnia 2016

Fremione: Waiting for love

Cześć i czołem! Przychodzę z obiecanym Fremione! W najbliższym czasie (mniej więcej jutro) pojawi się dziewiąty rozdział.



- Żegnaj, Freddy.- szepnęła. Założyła płasz i szalik. Wymknęła się z domu, a rudowłosy spał słodkim snem nie zdając sobie sprawy, że miłość jego życia odeszła.

Od pewnego czasu Fred Wasley miał problem z alkoholem. Po stracie brata to w alkoholu odnalazł ukojenie od bólu.

Jedynym plusem wojny (o ile wojna ma jakieś plusy) było to że odnalazł miłość.

Hermiona Georger pokłóciła się wtedy z Ronaldem. Fred nie czekał ani chwili. Walczył o jej uczucie, dyskretnie, ale całym sercem. Udało się i między nimi zaiskrzyło. Ale każda miłość przynosi cierpienie. Ono spadło wtedy na Rona. Do dnia dzisiejszego, a minęło prawie siedemdziesiąt lat, nie odzywają się do siebie. A Hermiona jak uciekła, tak nie wróciła.

Fredowi przyszło poradzić sobie z wieloma kłopotami. Chodził na mugolskie spotkania Anonimowych Alkoholików. Spędzał dużo czasu w rodzinnym domu razem z Molly i Arturem. Byli już za starzy i nie potrafili sami się sobą zająć. Patrzył na dzieci swoich braci. Patrzył jak ich życie się układa. Natomiast jego musiało legnąć w gruzach po to by potem mógł je naprawić.

Żałował tych czterdziestu zmarnowanych lat. Nie dbał o nic i nikogo. W ten sposób stracił wszystko.

Hermiona opuściła go dokładnie dwa tygodnie przed gwiazdką w dwutysięcznym piątym roku. Nie widział jej od tej pory.

Jedyną pamiątką po niej było ich wspólne zdjęcie, które leżało na stoliku nocnym. Zawsze nocą patrzył na nie i zastanawiał się co by się stało gdyby nie popadł w nałóg. Hermiona była dzielną dziewczyną. Teraz już wiedział jak bardzo jej nie doceniał. Teraz wszystkie łzy, które wypłakała przez jego nałóg bolały jeszcze bardziej.

Trzydzieści lat po jej odejściu zapisał się na koło AA. Miał wtedy piędziesiąt lat. Ale chyba nigdy nie jest za późno, żeby się poprawić? Szukał jej. Przeszukał całą Anglię, bezskutecznie.

Miał nadzieję, że wróci. Czekał na miłość. Starał się nie marnować czasu. Raz nawet w wieku pięćdziesięciu lat wybrał się do mugolskiego kościoła, tego o którym opowiadała mu Hermiona. W tym samym kościele, w tej samej ławce w wieku ośmiu lat.

Nie raz wyobraźnia stwarzała mu obraz małej rozczochranej dziewczynki stojącej grzecznie ze złożonymi rękami i wymawianiuwszystkich jej znanych modlitw. A mała Hermiona napewno znała ich mnóstwo. Moja Hermiona.

Gdzie ona teraz była? Czy wiedziała, że on się już zmienił?

Czy ma męża, dzieci, wnuki? Jak teraz wygląda jej życie bez niego?

Fred do końca życia myślał o Hermionie. Cały ten czas czekał na miłość.



1 komentarz: