music

czwartek, 3 grudnia 2015

Dramione: Pięć pocałunków

Hermiona kończyła pisać swój esej z transmutacji. Siedziała nad nim już drugą godzinę. Starannie dobierała słowa by praca była jak najwyższej jakości.
Nagle na stole pojawił się półcień jakiegoś chłopaka. Z wrażeniem, że to Ron albo Harry, nie podniosła głowy. Gdy tylko postawiła kropkę, czyjaś blada ręka z długimi palcami zabrała jej esej. Ze zdziwioną miną podniosła głowę. Tak bladej cery nie miał ani Ron, ani Harry. Przed nią stał Draco Malfoy, który szybkim wzrokiem czytał jej tekst.
- Oddaj to!- powiedziała najchłodniejszym tonem nieznoszącym sprzeciwu jakim potrafiła i wyciągnęła rękę by zabrać mu swoją własność. W pore podniósł wyżej pergamin.
- Nie- zakpił i posłał jej swój ślizgoński uśmieszek.
- Zaraz mam transmutacje- warknęła zirytowana i po chwili jeszcze nachalniej dodała- Oddaj to!- widząc, że jej słowa nie skutkują wstała i zaczęła skakać dookoła chłopca wyższego od niej o głowę. Draco Malfoy był jednym z najwyższych siódmoklasistów, co nie ułatwiało Hermionie zadania. Znudzony grą, w której miał tak dużą przewagę postanowił ją przechytrzyć. Schował pergamin za plecami pozwalając jej spróbować zabrać pergamin. Gdy wyciągnęła ręce za niego niespodziewanie złapał ją i przyciągnął bliżej. Z zaskoczenia wpił jej się w usta. Hermiona stała jak oszołomiona, kiedy Draco się odsunął. Położył jej esej na stole i dumnym krokiem wyszedł z biblioteki. Tak wyglądał ich pierwszy pocałunek.
Hermiona otrząsnęła się i wybiegła z biblioteki. Kątem oka zauważyła jak pani Pince kręci z niedowierzaniem głową. Po Hermionie Granger nie spodziewałaby się takiego zachowania. Ona była już za drzwiami.
- Malfoy!- wrzasnęła, a on się zatrzymał, jednak nie odwrócił.- Ty cholerny dupku!- uśmiechnął się szeroko i poszedł, nie widząc jak ta Gryfonka macha na niego ręką. Pani Pince znów pokręciła głową. Co się działo z tą Hermioną?
Minęło kilka dni. Hermiona dostała W z eseju. Zdąrzyła zdobyć dla domu dużo punktów, a Ron i Harry dużo ich stracić. Gryfonce po nocach śnił się pewien ślizgon. Był dupkiem, nie miał prawa jej pocałować, a jednak to zrobił.
Po obiedzie w Wielkiej Sali, Hermiona ruszyła w stronę domu lwa. Poczuła uścisk na ręce. Ktoś pociągnął ją w ciemny kąt. Wiedziała, że to On. Nie mówił nic. Tylko odrazu bez pozwolenia zaczął ją całować. Nie odwzajemniła tego. Odsunął się od niej. Spojrzał w oczy i puścił jej ręce. Hermiona chwiejnym krokiem odeszła zostawiając go opartego o ścianę muru. Tak wyglądał ich drugi pocałunek.
Minęły trzy dni. Nie wiedziała co chodzi temu ślizgonowi po głowie. Czy myśli, że może ją tak bezkarnie całować? Nie to, że jej się to nie podobało, ale to był dupek.
Zaczęła się lekcja eliksirów. Jak co roku ślizgoni i gryfoni mieli razem zajęcia. Hermiona jak zwykle usiadła na pierwszej ławce. Nietoperz, lepiej znany jako Severus Snape, wszedł do klasy i zaczął prowadzić lekcje. Robili jakiś wywar. Hermiona podniosła rękę i zadała pytanie, kiedy zauważyła, że wszyscy jakby skamienieli. Usłyszała za swoimi plecami stłumiony śmiech. To był On. Śmiał się z niej.
- Co ty zrobiłeś idioto?- odwróciła się do niego twarzą- Bawi cię to?
- Owszem- przyznał i podszedł do niej bliżej.
- Co ty do cholery wyprawiasz?- wiedziała co zaraz się stanie. 
- Przywykłem, że dostaję to co chcę, a teraz chcę cię pocałować...- zatopił swoje usta w jej malinowych. Draco delikatnie dotykał jej twarzy. Nieświadomie również go całowała. Tak wyglądał ich trzeci pocałunek. 
Gryfonka przyłapywała się na tym, że zbyt często myśli o ślizgonie. Na lekcjach trudniej było jej się skupić, gdy słyszała jego głos. Gdy go widziała lekko drżała, a nogi jej miękły. Oddech i serce przyspieszały. Chciała spotkać go jeszcze raz, tak sam na sam. Miała nadzieję na ich czwarty pocałunek. Im bardziej o nim śniła, tym bardziej znikał z jej życia. Gasła w niej nadzieja na kolejny pocałunek.
Pewnego grudniowego ranka poszła do sowiarni wysłać list do rodziców. Kiedy stała na schodach usłyszała jego głos.
- Zanieś to Granger. 
Serce szybciej jej zabiło. Czy to możliwe? Siląc się na spokój, policzyła do dziesięciu i weszła do środka. Sówka już odleciała, ale Malfoy patrzył jeszcze przez okno. Odwrócił się ze smutną miną, a wtedy ją zobaczył. Odrazu zmienił mimikę, na jego wargach błąkał się ślizgoński uśmiech. Podszedł do niej wolnym krokiem, złapał jej twarz w ręce i zatopili usta w namiętnym pocałunku. Hermionie liścik wyleciał z rąk, które zajęły się włosami Dracona. Tak wyglądał ich czwarty pocałunek.
Kiedy wróciła do dorminotrium na jej łóżku leżał liścik. Wiedziała od kogo. Szybko odczytała jego treść.

                                                      Droga H.
Pocałunki to nie wszystko,
możliwość takiej bliskości
     z tobą wiele dla mnie znaczy,
dla Ciebie pewnie też.
                    Bądź na boisku do Quidditcha o północy.
                        Twój D.

Przeczekała do dwudziestej trzeciej, a potem zaczęła się szykować. Cieplej się ubrała, nie malowała się, nie miała powodów. Poza tym nie chciała by pomyślał, że to dla niego.
Pietnaście minut przed spotkaniem wyszła. Draco już był na miejscu. Latał zamyślony na miotle. Hermiona skrzyżowała ręce na piersi by zatrzymać ciepło i usiadła. Głowę trzymała w górze i cierpliwie patrzyła na ślizgona. W końcu zleciał
- Przyszłaś- powiedział z błyskiem w oku. Spojrzała na niego prawie się uśmiechając. Podszedł do niej bliżej i pocałował. Był to najdelikatniejszy z ich wszystkich pocałunków, był wyjątkowy. Poczuła coś mokrego na policzkach najpierw pomyślała, że to deszcz, dopiero po chwili zrozumiała, że Draco Malfoy właśnie płakał. To łzy widziała wtedy w jego oku, a nie blask. Czy to były łzy szczęścia czy smutku? Nie cieszył się z ich spotkania? Potwór strachu i niepewności motał się w jej brzuchu. Tak wyglądał ich piąty, najdłuższy pocałunek. 
Kiedy odsuneli się od siebie Draco kompletnie się rozkleił. Płakał bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Hermiona odruchowo go przytuliła, a jego ciało przeszedł spazm płaczu. Czuła się coraz gorzej, coś było nie tak. Samotna łza empati i strachu spłynęła po jej policzku. Kiedy już się uspokoił odsunął się od niej. Spojrzał na nią z wielkim uczuciem i szacunkiem. 
- Podkochuję się w tobie od pierwszej klasy. Od zawsze uważałem, że jesteś wyjątkowa. Mądra i piękna. Zaczepiałem cię, bo nie wyobrażałem sobie innej opcji rozmowy z tobą. To nie miało szans. Ty jesteś, przepraszam, że tak cię nazwę, szlamą- łza spłynęła po jego policzku- ja arystokratą. To nie miało szans. Powinienem cię nie szanować, przynajmniej powierzchownie. Myślałem, że to minie. Nie minęło. To było jak tonięcie. Kiedy dotknąłem dna marzyłem tylko o twoich ustach. Chciałem cię spotkać samą bez wiewióra i bliznowatego- Hermiona posłała mu srogi spojrzenie, a on nieporadnie się uśmiechnął i lekko wzruszył ramonami- Nadarzyła się taka okazja. Byłaś sama w bibliotece. Twoje usta kusiły mnie, długo się powstrzymywałem. Sama wiesz co się potem stało.- patrzył na nią smutnym wzrokiem, a Hermiona miała ochotę pocałować go po raz szósty- A kiedy cię pocałowałem, chciałem móc to robić częściej, chciałem móc cię dotykać, rozmawiać z tobą. Popadałem w obłęd i paranoję. Byłem o ciebie cholernie zazdrosny. Wyzywałem każdego kto się z tobą trzymał, z zazdrości. Z każdym pocałunkiem rozumiałem coraz lepiej. Nie byłem godny by cię całować. Chciałbym mieć takie miejsce, w którym mógłbym cię całować- spojrzał na nią jakby była tą jedyną. Hermiona poczuła jak się rumieni, nie mogła mu teraz przerywać. Najchętniej znów by go pocałowała.- Doszedłem do wniosku, że nie zasługuję na to by móc cię całować. Jeszcze nie... Ale wiem, że kiedyś będę, a wtedy Hermiono Granger będę całować cię kiedy tylko zechcę.- położył rękę na jej policzku i patrzył w jej oczy. Miał zimne ręce. Hermiona cholernie chciała go pocałować, jednak zamiast tego powiedziała dwa proste słowa:
- Kocham cię- brzmiały jak cicha obietnica, której świadkami było boisko do Quidicha i drzewa. Już myślała, że znów  złączą swoje usta, ale ślizgon pocałował ją w czoło. Gest był czuły i miał pokazać jak bardzo mu na niej zależy. 
- Ja ciebie też- wyznał, a po chwili dodał smutniejszym tonem, w jego oczach czaił się żal i ból, ledwo się trzymał- Dlatego muszę to zrobić Hermiono. Oblivate!- Hermiona była zszokowana. W jednej chwili wszystkie spojrzenia o Draco zaczęły znikać. Już nie miała pewności czy w bibliotece spotkała jego czy Rona. Każda chwila, każdy moment, każde mocniejsze bicie serca, znikło razem z uczuciem do Malfoya. Draco znów zaczął płakać. Odwrócił się, wsiadł na miotłę i zaczął lecieć. Hermiona ocknęła się. Cała scenka trwała zapewne kilka sekund. Nie rozumiała czemu stoi na boisku od Quidicha. Na górze latał jakiś chłopak. Z tej odległości ciężko było stwierdzić jaki. Wróciła do swojego dorminotrium nieświadoma tego co się stało. Było w pół do pierwszej, kiedy na swoim łóżku znalazła mały liścik. Odczytała jego treść. Kim był tajemniczy D? Już wiedział co robiła na boisku do Quddicha. Spotkała się z jakimś D, z którym się całowała. Nie pamiętała by z kim kolwiek się całowała oprócz Kruma. To z nim po raz pierwszy się całowała w piątej klasie. Westchnęła i schowała karteczkę pod poduszkę. Miała nadzieję, że wraz z nadejściem dnia zrozumie kim był tajemniczy D. Po chwili znalazła się w krainie Morfeusza. Nawet nie podejrzewała, że tajemniczy D właśnie płacze na boisku do Quddicha.



__________________________________________________________________

Czytasz= komentujesz
Hejka! Większość z was zdecydowała na Dramione, oto i ono. Chcecie część druga tej miniaturki? Druga część będzie z happyendem o ile macie taką ochotę. 
Jeśli macie jakieś specjalne propozycje lub prośby o miniaturkę, komentujcie, a ja postaram się je spełnić.


1 komentarz: